poniedziałek, 24 września 2012

uważaj

...najbardziej zabolało mnie, kiedy wyciągnął portfel podczas rozmowy w biurze i zaczął wyciągać wymiętolone pieniądze, niemal rzucając 20 funtów na biurko.
To był środek naszej rozmowy. Mojej i dyrektora przedszkola, pana jegomościa z Pakistanu, który wraz z żoną założyli prywatne przedszkole. Kilka tygodni temu umieścili ogłoszenie, że potrzebują do pracy, wysłałam aplikację i oddzwonili. Po rozmowie kwalifikacyjnej nie zgodziłam się na współpracę, bo chcieli mnie jako wolontariusza na 3-4 tygodnie-stwierdziłam, że to za dużo pracy za darmo. Po kilku dniach zadzwonili znowu, że chcą mi dać pracę, a "przeszkolenie" skracają do tygodnia, za ten okres zwrócą mi za dojazd-a jest za co zwracać, bo jeździłam niemal przez cały Londyn. Wszystko było pięknie, dzieci mnie polubiły, ja dzieci też, z szefostwem było przyjaźnie, dogadywaliśmy się co do papierów, programów edukacyjnych itd, bo nikogo tam nie mieli od dłuższego czasu, kto zająłby się edukacją. Na koniec tygodnia pożegnałam się z dyrektorką i usłyszałam: "do zobaczenia w poniedziałek, już na cały etat". Ucieszyłam się, że koniec z szukaniem pracy, w sumie przedszkole daleko, długi dojazd, ale praca w zawodzie. Zatem cała niedziela minęła na robieniu planów edukacyjnych, szukaniu piosenek, ilustracji, ściąganiu 3 serii Peppy Pig itd. Dziś kupiłam bilet na cały tydzień, tzn kupił mi go Bunny. Przeprowadziłam zajęcia, pomogłam w lunchu i usypianiu dzieci. Nagle dyrektor poprosił mnie do biura. Kazał zamknąć drzwi i zaczyna ponurym głosem rozmowę, że sprawdzał moje referencje, nie mógł znaleźć opinii i nie wie co ma myśleć, nie może tego dalej ciągnąć. Ja- zamurowana siedzę i patrzę na niego. Czekam, co dalej. Myślę sobie-dałam mu 1 referencję, listowną, z polskiej szkoły, reszty nie miał, bo nawet nie prosił, więc już węszę, że z gadka z referencjami to ściema. Ten ciągnie dalej, że mieliśmy tydzień na sprawdzenie, jak by było ok to mieliśmy Cię zostawić, ale nie jest ok. Ja wryta pytam, co nie jest ok, bo byliście zadowoleni, w piątek współwłaścicielka zapewniała, że widzimy się w nast tyg już na relacjach pracowniczych. Proszę o wytłumaczenie, bo nie rozumiem o co chodzi, skąd ta sytuacja. Typ zaczyna się wiercić i powoli wstaje zapraszając mnie do wyjścia. Mówię mu jeszcze raz, że nie rozumiem i chcę wyjaśnień, bo z referencjami i kwalifikacjami było wszystko ok, sprawdziliście dokumenty, dałam kopie itd. Szanowny pakol mówi mi, żebym przestała zadawać pytania , wzięła swoje rzeczy z 'góry' i już sobie poszła. "Nie potrzebujemy Cię teraz, jak będziemy potrzebować, to moze za jakieś 3-4 tygodnie zadzwonimy". Ja już mam wewnętrzną nerwę, ale zachowuję się spokojnie, chcę wyjaśnień, ale spokojnie. Typ wcina zdanie pt.: "Nawet się dziś nie przywitałaś, nie przyszłaś do biura powiedzieć 'hello', a byłem tu cały czas". Mówię mu, że zajmowałam się dziećmi, pomagałam przy lunchu, prowadziłam zajęcia, nie mogłam ich zostawić bo to nieprofesjonalne. On mi mówi, że to było niegrzeczne i znów mówi mi, że nie będzie mi już nic wyjaśniać, że nie ma zamiaru ze mną o sytuacji rozmawiać i żebym wzięła swoje rzeczy i już szła. Więc ja...myślę sobie-nie. Jebany zasraniec, pakol pierdolony-wybaczcie, jestem dziś usprawidliwiona. Myślę sobie, Ty chuju złamany. I mowię do niego; czy Ty wiesz co to jest CITIZEN ADVICE (placówka prawniczo doradcza w UK, zajmująca się sprawami pracowników i ogólnie problemami natury prozaicznej). On mi wystawia oczy i mówi, że wie. Więc ja odpowiadam, że to dobrze, bo zamierzam się tam wybrać i powiedzieć, jak mnie wykorzystałeś do pracy. "Wykorzystałeś mnie!- mówiłam podniesionym głosem, bo już nie byłam spokojna. Powiedzieliście, że mnie zatrudnicie, wydałam niemal 100 funtów, żeby dojeżdżać tu w poprzednim tygodniu i kupiłam bilet na następny tydzień!To nie jest w porządku, zamierzam to zgłosić". Ty z wystawionymi oczami, że nie chce ze mną rozmawiać, że staje się niegrzeczna, nawet nie przywitałam się z nim dziś (o czym on kurwa w ogóle do mnie mówi-myślę) i na pełnej kurwie się go pytam: "może powinnam Cię w pierścień pocałować?!". Ten zdziwiony pyta "Co?". Wtedy mówię, że nic. Znów powtarzam: "zachowujecie się nieprofesjonalnie, nawet nie macie pojęcia o stanie edukacji w waszym przedszkolu, jedno dziecko ma 3 lata i nie potrafi mówić! Nie jest w stanie wypowiedzieć własnego imienia, co Ty na to? Wiesz o tym? Czy Cię to nie obchodzi?" On mi mówi, że to nie jest najważniejsze, więc mu walę: "Pewnie, bo masz z nich kasę". Wkurwiona jak 150 ubieram buty. Nie mam ochoty patrzeć na typa, ale mówię mu w twarz jeszcze raz, że nie tak się umawialiśmy. Typ znów jakieś bzdety, że to jest część rozmowy kwalifikacyjnej i ja się źle zachowuje (od kiedy rozmowa kwalifikacyjna odbywa się po tygodniu darmowej harówki..???!!!). Myślałam, że tego brudasa zepchnę ze schodów. Wyszły mi łzy, bo znów ktoś okazał się oszustem, a to mnie boli bardzo. Wykrzyczałam mu, że znów zostałam bez pracy i zmarnowałam czas, bo myślałam , że tu zostanę. Schodziłam na dół. Z dziećmi w drugiej sali siedziała inna opiekunka-Polka, spoko laska, która idzie na macierzyńskie za jakiś miesiąc i mówiła mi, żebym coś tam zmieniła, bo te dzieci się tam męczą, nie mają zajęć, nudzi im się, nikt ich tam niczego nie uczy i większością zabawek nie mogą się bawić, bo do pomocy jest zatrudniony gestapowiec-też jakaś "pakolka", która tak zastrasza dzieci, że w życiu czegoś takiego nie widziałam. Każe im byc cały czas cicho, nic nie pozwala robić, wprowadza rygor, że te biedne dzieci są w stanie przewracać w tym momencie tylko gałkami ocznymi-sama to widziałam. I kiedy przybiegały do mnie ,  tuliły się i pytały co będziemy dziś robić to wiedziałam, że jestem im potrzebna, bo przez ten tydzień dałam im więcej czułości, niż ten gestapowiec- pomocniczka byłaby w stanie dać przez całe życie. Nauczyłam ich więcej przez ten tydzień, niż ona zrobiłaby przez rok. Tego mu nie opowiedziałam, zrobię to jutro przed jakimś prawnikiem, tak tego nie zostawię. Na dole naszą rozmowę słyszała zapewne Polka, więc "pakol" starał się mnie uciszyć, mówiąc, że mi zapłaci, znów wyciągając te swoje zmiętolone banknoty, na widok których chciało mi się rzygać. Powtórzyłam mu, że nie chce tych jego pieniędzy, nie potrzebuję ich. Starał się mnie zatrzymać, mówiąc znów coś o pieniądzach, a może nawet nie tyle c zatrzymać, ile uciszyć, bo ktoś inny słyszał. Oto mój dzisiejszy dzień.
Wiecie, co boli? Kłamstwo i chciwość, którego naoglądałam się w tym kraju za dużo. Boli, że nie udało mi się pomóc tym dzieciakom rozwinąć się bardziej. Boli mnie, że znów ktoś mi nie dał szansy i kazał przechodzić przez taką ilość nerwów.
Wracając w deszczu na stację metra cała przemokłam, a nawet tego nie poczułam. Zanim dotarłam do domu spaliłam jakieś mocne 2 papierosy, po których tak mi się kręciło w głowie, że zygzakiem szłam do metra i z metra do domu. W głośnikach miałam Kult-"Kiedy ucichną działa już" : "Dzieci ponownie przestaną się śmiać
Dzieci zaczną się bać
A duże dzieci w czasie tym
Życiem swoim będą grać (...)
Co Ty widzisz Panie w nas? "

Takie słowa. Posłuchajcie tej piosenki.

A ja-przeżyję, nie takie rzeczy się przeżywało. Bolą mnie oczy, w których co jakieś pół godziny zapalają mi się dziś świeczki. Dlatego, że na tym świecie jest tyle skurwysyństwa, którego nie mogę znieść. Na szczęście jest ktoś, kogo jedno spojrzenie i przytulenie odciągnęło mnie od schowania się pod kołdrę i spędzenia tam całej reszty dnia..Gdyby nie on, zamknęłabym się przed tym światem na długą chwilę.
A tak, poszliśmy na polski film "Jesteś bogiem". Polski film.Trzeba uważać przy wypowiadaniu tego stwierdzenia...

3 komentarze:

  1. brak mi słow, choc rzadko tak mam.. wiem jedno, szkoda mi kazdego, ktory przez takie pieklo przejdzie i ztego typu "ludzmi" ma do czynienia...

    OdpowiedzUsuń
  2. Ula, miałam tu wejść pogratulować Ci pracy a tymczasem mogę pogratulować odwagi! Myślę że ludzie tacy jak ten "pakol" powinni usłyszeć prawdę w oczy bo większość odchodzi szlochając drogą i zostawiając to tak jak jest. Ty pokazujesz że nie pogrywa się w ten sposób i oczekujesz wyjaśnień. Powiedziałaś typkowi co myślisz i dlatego gratuluję Ci odwagi. Z Twoim zaparciem zajdziesz daleko kochana. Podejście do dzieci - ludzkie, takie z całego serducha a nie "pracuję bo muszę". Odważyłaś się nie tylko na wygarnięcie kolesiowi, odważyłaś się wyjechać w siną dal w poszukiwaniu szczęścia, gdy je znalazłaś, znowu wyjazd w kolejną siną dal do szczęścia. Koleś to pikuś, nikt nie powiedział że będzie łatwo, ważne że nie siedzisz z założonymi rękami tylko coś robisz. Masz A. i tego się trzymaj!! Ja w Ciebie cholernie wierzę! Masz w sobie taką siłę której chciałabym mieć choć ociupinkę.

    OdpowiedzUsuń