poniedziałek, 27 sierpnia 2012

PARTy: 'Wolne miasta' i "Sierpniowe głosy sumienia"

To nie wyskokowy tytuł, oznaczający bibę, imprezę, prywatkę. To nawiązanie do części. Dotyczy to notki, ale też życia. Tak to już chyba jest, że dzieli się na części, szczęśliwsze i te mniej zabawne. Te, które płyną szybko przeistaczając się w kolejne części bez większego echa i te, które stemplują na naszej skórze ślady, odznaczają się w naszym sumieniu tak mocno, że czasem kilka minut z przeszłości krzyczy w sumieniu i nie pozwala cieszyć się do końca szczęściem. Jest sierpień, stąd o sumieniu. Zatem część pierwsza-już za chwilę.

Part 1: Wolne miasta.

To wcale nie takie miejsca, w których mnóstwo wolności, bo to chyba wartość, która nie może dotyczyć rzeczy, czy miejsc. Wolność to według mnie cecha ludzka. I można ją posiadać w sobie nawet jeśli trzymamy się jakiś reguł, zasad. Jeśli nawet żyjemy w jakiejś klatce, nie tyle dobrej dla siebie, co dla innych. Czasami i tak bywa. Tak! Można mieć wolność wiążąc miłościami, przyjaźniami swoje ręce, serca, duszyczki, nawet z osobami, które są daleko i widujemy je bardzo rzadko. I ta właśnie wolność pozwala na to, że kiedy już ujrzymy twarze dawno niewidzianych przez nas ukochanych osób, żeby uścisnąć je i przywitać tak, jakby się ich nie widziało 2 dni. Ale wracając do wolnych miast...To nie takie miasta, w których pachnie wolnością. To chyba raczej takie miasta, w których wszystko 'wolno', a tego z wolnością mylić nie należy. Można, jak pewien pan, iść środkiem zatłoczonej ulicy i wysłuchując trąbienia rozzłoszczonych kierowców, a może raczej zszokowanych, i podgwizdywać sobie radośnie. Można, jak pewien bogacz w swoim samochodzie bez dachu, jadąc w piękny, słoneczny dzień podgłosić muzykę 'na max' i śpiewać sobie na cały głos jadąc w owym samochodzie. Kto go zna, kogo to obchodzi, czy śpiewa na cały głos lady gagę, czy Pink Floydów. No kogo? Dlatego można, a co. Można iść wieczorem na spacer, sączac sobie piwko i nie bać się, że zaraz dostanie się taki mandat, że można za to kupić kilka zgrzewek piwa i jeszcze wódeczka by się ostała. Wolno- choć niby to już nielegalne- iść w środku dnia i palić ziółko przed zakupami, może nawet zakupami z dziewczyną/chłopakiem, żeby nie dostać białej gorączki. Cóż z tego, że np. ja to poczuję, czy jakiś 'jukejowy dzielnicowy', mają go za to biczować sto lat? Ma mózg, wolną wolę, zatem według nazwy-wolno mu! To miasto odciska na twarzy każdego z nas jakąś teksturę, a na duszy deseń, które powodują pewien spokój, co do przyziemnych. Nie trudno kupić jedzenie, nie jest drogo, nie trudno kupić słodycze, alkohol, sukieneczkę, bluzeczkę, duperelkę, tablet, e-booka, popracujesz 4 dni i masz małe urządzonko, dzięki któremu masz internet na całym świecie. Bez umów, bez podpisów...dobra, bo już brzmię jak z jakiejś placówki kredytowej. Zatem, desenie, tekstury, farby nieba, które ciągle tkwi w jakimś smogu, łamanym przez przecinające je samoloty powodują, że chce się tu zostać. Ale to nie miasto daje spokój w środku. Uczucia, te odwzajemnione, to, że są ludzie-daleko i blisko, do których się tęskni i oni też tęsknią. Spojrzenia, rozmowy, gesty, uśmiechy, płacz, smutek-bo też jest potrzebny, melancholia, przemyślenia, głosy sumienia. To wszystko charakteryzuje człowieka, wolnego, jeśli może sobie na te rzeczy pozwolić bez skrępowania. Za wszystko inne zapłacisz kartą master card...

Part 2: Sierpniowe głosy sumienia.

Mija sierpień. Kilka lat temu (tak to napiszę, jest łatwiej pisać 'kilka', żeby brzmiało, ze to dawno temu) coś zakończyłam, coś rozpoczęłam, może dzięki temu jestem dziś tu, gdzie jestem. Choć minęło sporo czasu, ciągle motam się w sobie, biję się z sumieniem, że zaburzyłam czyjąś wiarę w uczciwość choć jednej osoby na świecie, za którą uważano mnie właśnie. A taka nie jestem zawsze. Pewnie nikt nie jest. Ale zakończenie poprzedniego związku boli mnie do dziś, wraca to do mnie jak bumerang i dostaje tym bumerangiem, że tam brzydko się wyrażę 'po pyszczysku'. Mogłam inaczej-taki głos słyszę dość często w mojej głowie. Jeśli czuje się, że coś jest nie tak, że coś wygasło, że 'to nie to'-trzeba to wyznać drugiej osobie. Bo to człowiek przecież, a nie jeleń..z rogami. Jestem teraz szczęśliwa, ale tak bardzo się boję o ten teraźniejszy związek, że momentami popadam w panikę. Bo jest jakoś..doskonale. Chciałabym wykrzyczeć prosto w twarz osobie, która 'pomogła mi" w oszukaniu drugiego człowieka, i która też kogoś oszukuje, wykrzyczeć prosto w twarz, co czuję. 2 lata temu nie mogłam, bo myślałam, że to z nim się uda. Ale teraz powiedziałabym: nie wolno tak ot, zachcianką niszczyć innego człowieka.
Dziś, porządkując skrzynkę mailową wygrzebałam stare maile od byłego M. Gorzkie, niczym piołun. Ale napisał tam rzecz, nad którą myślę cały dzień. Napisał, że nawet kiedy pewnego dnia wysiądę z jakiejś hondy civic z jakimś bankierem pod hipermarketem, a on będzie siedział w pudełkach, to i tak będzie miał więcej ode mnie. No tak-spokój sumienia. Ja go jeszcze nie mam. Może miałabym go, gdybym wiedziała, że on ma dodatkowo, oprócz tego 'wszystkiego' jeszcze jedną cechę: umiejętność wybaczania.
To taka prywatna część. Może niektórzy będą wiedzieć o co chodzi.
Idę zrobić rybkę, bo Bunny dzwonił, że dopiero wraca z pracy i nie wie, jak się nazywa.
Powiem mu, przy obiedzie.

PS: A z pozytywnych rzeczy, to taka, że idziemy w grudniu z Bunnym na koncert Skunk Anansie. Ach to UK...ach, wszystko te cholerne funty...

1 komentarz:

  1. Foniu, nawet nie wiesz jak cieszy mnie Twoje szczescie, bo zaslugujesz po tym wszystkim. Co do sumienia i jego wyrzutow, to mam je tak samo jak Ty i pewnie nie tylko ja i Ty posiadamy to uczucie. Nie warto myslec o przeszlosci choc ona nas czasami dogania, kto jak kto, ale to Ty mi mowilas, ze trzeba zyc terazniejszoscia i cieszyc sie kazdym dniem! Wiec ciesz sie i baw a przy okazji pracuj :) pi do pi i bedzie kokosza na Skunk! ( pozazdroscic a'propo ) :*

    OdpowiedzUsuń