Przyglądam się ludziom. Od zawsze. Pamiętam, kiedy pewnego dnia szłam ze
starszym bratem za rękę, miałam może 8-9 lat, obejrzałam się za siebie,
bo często oglądałam się za ludźmi. Wtedy on mi powiedział: „Dlaczego
się tak oglądasz za ludźmi? Raczej tak nie rób, to niekulturalne”. Nie
zapomnę tego, schodziliśmy wtedy drogą w dół, niedługo po przeprowadzce
do nowego domu. Od tamtej pory raczej się nie odwracam, bo jestem
dorosłym człowiekiem i wiem, że to niekulturalne. Jestem wdzięczna
bratu, że nauczył mnie niejednej rzeczy. Ale czasem nie sposób się nie
obejrzeć. Każdy jest w jakiś sposób wyjątkowy i cieszę się, że spotykam
tyle osób na swojej życiowej drodze. Przed wyjazdem do Londynu
pracowałam w sklepie, przez który przewijało się setki turystów dziennie
i zachwycali się Szkocją. (Dla mnie spowszedniała, niekiedy nawet jej
nienawidziłam. Ale gdyby nie ta dzika kraina nie byłoby mnie tutaj,
teraz). Podczas pracy w sklepie przyglądałam się ludziom, zaczynałam
rozmowy, bo przecież musiałam dbać o klienta. Ale nie tylko dlatego. Dla
mnie to fascynujące, że przez kilka sekund, minut mogłam złapać kontakt
z kimś, kto mieszka po drugiej stronie kuli ziemskiej. Mogłam wejść w
czyjeś życie na chwilę, poprzyglądać się, pooglądać, zapytać „jak się
masz”, bo to w tym kraju przecież normalne, choć mniej normalne, że
odpowiada się zwykle „I’m good” albo „I’m fine, thanks”. Doba kryzysu,
ludzie, jak to robicie, że tak się dobrze macie?! Poprzyglądałam się
najbliższym pracownikom, którzy mieli swoje zdanie na temat innych osób w
firmie, na niektórych mowili, że są nienormalni. Wciąż mnie
zastanawia,co to oznacza. W sklepie naprzeciwko pracował William, Szkot,
dość uprzejmy i miły, jak dla mnie, około 40stki, wydaje mi się, że go
rozgryzłam-był sfrustrowany, że pracuje w takim miejscu. „Znowu w życiu
mi nie wyszło-można by zaśpiewać”. Wielu takich ludzi spotkałam. Wiem,
jak to u nich rozpoznać. Inaczej z nim rozmawiałam, choć czasem szydząco
odpowiadał na moje pytania, bo twierdził, że musze wciąż uczyć się
języka (miał rację), to wiedziałam, że na takie poczucie trzeba inaczej
reagować, czego niektórzy nie potrafią, może dlatego twierdzą, że jest
nienormalny. Ile ludzi tyle historii. Dlatego ludziom należy się
przyglądać, wysłuchać, spojrzeć, obserwować, bo może osaczeni opiniami
‘nienormalnego’ w środowisku czekają na takie właśnie spojrzenie. W mój
ostatni dzień pracy w sklepie z kaszmirem, w którym ludzie starają się
uszczęśliwić wydaniem 1000 funtów na sweterki, usłyszałam od
„nie-normalnego” Williamia: „Jesteś inna, wiedziałem od razu,
zasługujesz na coś lepszego. Cieszę się, że wyjeżdżasz i gonisz za
marzeniami”. Odpowiedziałam tylko: „Nie jesteś taki, jak wszyscy mówią”.
Już zapewne nigdy go nie zobaczę. Warto było obejrzeć się za siebie.
Siedzę teraz i czekam na „Mr. A „, przygotowałam obiad, wyprasowałam
kilka rzeczy, uprzątnęłam pokój, chciało by się rzec „ko ko ko”. Wciąż
do mnie nie dochodzi, że wyniosłam się na dobre ze Szkocji, krainy,
która traktowała moją twarz deszczem i wiatrem prawie zawsze, ot
tak-żeby było trudniej. To był trudny rok. Jak dobrze, że oglądałam się
nie jeden raz, spotkałam mnóstwo ludzi, których nigdy nie zapomnę, z
różnych przyczyn. Dzięki niektórym przetrwałam, nie wariując. Niektórzy
pokazali mi nowe horyzonty, niektórzy nauczyli, chcący bądź niechcący
czegoś dobrego, nowego. I może ja też jestem nie-normalna, bo wierze w
dobre serducha ludzi, nawet tych, którzy mnie poranili, nie tylko w tym
kraju. Bo oglądam się za siebie. Ale wolę oglądać się jak wariatka i być
szczęśliwsza. Wczoraj wracając ze stacji London Euston z Mr. A,
obejrzałam się za siebie. Zobaczyłam, że na małym trawniczku rośnie
pachnący groszek, taki, jak kiedyś siała babcia. Nie wiedziałam i nie
wąchałam tak pachnącego groszku od lat! Jak dobrze, że niektórzy widząc
to łapią mnie mocno za rękę uśmiechając się, nie mając mnie za wariatkę.
Choć może mają i cieszą się z tego, że z taką będą dzielić życie. Bo
cóż to znaczy być normalnym?
PS: Po długim okresie nieobecności na blogu proszę o wybaczenie
czytelników. Szkocja zabrała mi wiele, czasu także. I choć czytelników
jest zapewne niewiele, proszę o wybaczenie raz jeszcze
PS2: mamy w pokoju rybki. Uwielbiam je, ale czemu patrzą na mnie teraz jak na nienormalną?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz