poniedziałek, 30 lipca 2012

Normalni ludzie

Przyglądam się ludziom. Od zawsze. Pamiętam, kiedy pewnego dnia szłam ze starszym bratem za rękę, miałam może 8-9 lat, obejrzałam się za siebie, bo często oglądałam się za ludźmi. Wtedy on mi powiedział: „Dlaczego się tak oglądasz za ludźmi? Raczej tak nie rób, to niekulturalne”. Nie zapomnę tego, schodziliśmy wtedy drogą w dół, niedługo po przeprowadzce do nowego domu. Od tamtej pory raczej się nie odwracam, bo jestem dorosłym człowiekiem i wiem, że to niekulturalne. Jestem wdzięczna bratu, że nauczył mnie niejednej rzeczy. Ale czasem nie sposób się nie obejrzeć. Każdy jest w jakiś sposób wyjątkowy i cieszę się, że spotykam tyle osób na swojej życiowej drodze. Przed wyjazdem do Londynu pracowałam w sklepie, przez który przewijało się setki turystów dziennie i zachwycali się Szkocją. (Dla mnie spowszedniała, niekiedy nawet jej nienawidziłam. Ale gdyby nie ta dzika kraina nie byłoby mnie tutaj, teraz). Podczas pracy w sklepie przyglądałam się ludziom, zaczynałam rozmowy, bo przecież musiałam dbać o klienta. Ale nie tylko dlatego. Dla mnie to fascynujące, że przez kilka sekund, minut mogłam złapać kontakt z kimś, kto mieszka po drugiej stronie kuli ziemskiej. Mogłam wejść w czyjeś życie na chwilę, poprzyglądać się, pooglądać, zapytać „jak się masz”, bo to w tym kraju przecież normalne, choć mniej normalne, że odpowiada się zwykle „I’m good” albo „I’m fine, thanks”. Doba kryzysu, ludzie, jak to robicie, że tak się dobrze macie?! Poprzyglądałam się najbliższym pracownikom, którzy mieli swoje zdanie na temat innych osób w firmie, na niektórych mowili, że są nienormalni. Wciąż mnie zastanawia,co to oznacza. W sklepie naprzeciwko pracował William, Szkot, dość uprzejmy i miły, jak dla mnie, około 40stki, wydaje mi się, że go rozgryzłam-był sfrustrowany, że pracuje w takim miejscu. „Znowu w życiu mi nie wyszło-można by zaśpiewać”. Wielu takich ludzi spotkałam. Wiem, jak to u nich rozpoznać. Inaczej z nim rozmawiałam, choć czasem szydząco odpowiadał na moje pytania, bo twierdził, że musze wciąż uczyć się języka (miał rację), to wiedziałam, że na takie poczucie trzeba inaczej reagować, czego niektórzy nie potrafią, może dlatego twierdzą, że jest nienormalny. Ile ludzi tyle historii. Dlatego ludziom należy się przyglądać, wysłuchać, spojrzeć, obserwować, bo może osaczeni opiniami ‘nienormalnego’ w środowisku czekają na takie właśnie spojrzenie. W mój ostatni  dzień pracy w sklepie z kaszmirem, w którym ludzie starają się uszczęśliwić wydaniem 1000 funtów na sweterki, usłyszałam od „nie-normalnego” Williamia: „Jesteś inna, wiedziałem od razu, zasługujesz na coś lepszego. Cieszę się, że wyjeżdżasz i gonisz za marzeniami”. Odpowiedziałam tylko: „Nie jesteś taki, jak wszyscy mówią”. Już zapewne nigdy go nie zobaczę. Warto było obejrzeć się za siebie.
Siedzę teraz i czekam na „Mr. A „, przygotowałam obiad, wyprasowałam kilka rzeczy, uprzątnęłam pokój, chciało by się rzec „ko ko ko”. Wciąż do mnie nie dochodzi, że wyniosłam się na dobre ze Szkocji, krainy, która traktowała moją twarz deszczem i wiatrem prawie zawsze, ot tak-żeby było trudniej. To był trudny rok. Jak dobrze, że oglądałam się nie jeden raz, spotkałam mnóstwo ludzi, których nigdy nie zapomnę, z różnych przyczyn. Dzięki niektórym przetrwałam, nie wariując. Niektórzy pokazali mi nowe horyzonty, niektórzy nauczyli, chcący bądź niechcący czegoś dobrego, nowego. I może ja też jestem nie-normalna, bo wierze w dobre serducha ludzi, nawet tych, którzy mnie poranili, nie tylko w tym kraju. Bo oglądam się za siebie. Ale wolę oglądać się jak wariatka i być szczęśliwsza. Wczoraj wracając ze stacji London Euston z Mr. A, obejrzałam się za siebie. Zobaczyłam, że na małym trawniczku rośnie pachnący groszek, taki, jak kiedyś siała babcia. Nie wiedziałam i nie wąchałam tak pachnącego groszku od lat! Jak dobrze, że niektórzy widząc to łapią mnie mocno za rękę uśmiechając się, nie mając mnie za wariatkę. Choć może mają i cieszą się z tego, że z taką będą dzielić życie. Bo cóż to znaczy być normalnym?
PS: Po długim okresie nieobecności na blogu proszę o wybaczenie czytelników. Szkocja zabrała mi wiele, czasu także. I choć czytelników jest zapewne niewiele, proszę o wybaczenie raz jeszcze :)
PS2: mamy w pokoju rybki. Uwielbiam je, ale czemu patrzą na mnie teraz jak na nienormalną? :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz