poniedziałek, 30 lipca 2012
little bag
Dobry wieczór Państwu. Oto stoi przed Waszymi drzwiami ‘tuptająca’ jedną
nóżką dziewczyna, kobieta-wszak wiek świadczy o tym, jak osóbkę nazywać
należy. W ‘jukej’ powiedzieliby „nie żadna Miss, tylko Ms-podatki
płaci”. Zatem stoi przed Waszymi oknami, drzwiami, laptopami dziewczę,
trzymające w jednej dłoni torebkę. Troszkę nią kręci, wymachuje. A co w
torbie? Niespodzianka-nie żaden bagaż doświadczeń, lepiej go stawiać w
innej torebce, na podłodze, co by nie ciążył za bardzo. W kręcącej się
torebce nowy rozdział życia klekoce. Dźwięczy, buczy, dzwoni w uszach,
bo nie wiadomo, co się stanie, gdy dziewczątko wypakuje go z torebki (
nie żaden tam Armani, Gucci, D&G, czy inne pierdoły, zwykła wygodna
torebka, w ciepłym kolorze). Co z tym zrobić? Przełożyć do drugiej ręki,
żeby odciążyć dłoń i odsunąć myśli o strachu pt. „co to będzie?”. A
może zostawić w dłoni, poczekać, aż zawartość sama wypadnie?..Tak
naprawdę dziewczątko stoi przed lodówką, bo na jej piedestale leży
laptop. W tle jazz, a w ustach kisiel o smaku dzikich malin. W głowie?
Od rana ból głowy, bo rośnie „ząb mądrości”-oby takim się okazał. A
oprócz tego mnóstwo pytań, do siebie przede wszystkim. Jedna z nich to
pytanie o pisanie bloga, bo po nagłym i zewnętrznym zlikwidowaniu
poprzedniego, w którym zostawiłam rok swojego życia są obawy. Ale kiedy
ludzie piszą, że czekają na następne ‘notki’ odwieczna zwolenniczka
poezji i ostrożnie podchodząca do prozy dziewczyna w pół uśmiechu
podejmuje ryzyko upubliczniania i z łyżeczką w ustach przelewa myśli na
medialny papier. W moim życiu szykuje się wybuch bomby. Nie wiem, co po
sobie ta bomba zostawi. Wybuchnie w Szkocji, skutki odczuwalne będą na
południu UK, a dokładnie w Londynie. Może to raczej trzęsienie ziemi,
tylko celowe. Któż zatem je zesłał, ja się pytam? Ostatnie dni podsuwają
do głowy pewną myśl. Uno (niech będzie ‘internaszynal’) -warto
ryzykować, bo to zawsze przynosi jakieś korzyści. Czas pokazuje, jakie.
Po drugie- są ludzie, ale i ludzie się okazują (M. wie, o czym piszę,
niestety). Wszystko wynika w procesie poznania. Ale kiedy za bardzo
skupiasz się na poznawaniu innych, możesz zgubić poznawanie siebie.
Dziewczę samo nie wie, co lepsze. Mieliście kiedyś taką sytuację w
pociągu, kiedy ów pociąg czekał na odjazd przy peronie załóżmy nr 5, a
przy peronie nr 6 inny pociąg ruszał? (Sporo podróżuję pociągami, może
stąd przykład). I kiedy patrzę na stronę odjeżdżającego pociągu, wydaje
mi się, że jadę. Ale kiedy odwrócę głowę w drugą stronę, w stronę
stacji, znów wiem, że stoję. Jak w życiu, czasem przez otoczenie nie
wiesz, na czym stoisz, i czy w ogóle. Może po prostu ma wystarczyć myśl,
że gdzieś jesteś, a reszta to czekanie na bodziec. Tylko trzeba uważać,
bo można wsiąść do złego pociągu, usiąść nie w tym miejscu, co trzeba,
jechać do tyłu lub w ‘cichym przedziale’. Twój wybór, Twoja świadomość
lub jej brak, Twoja ‘brocha’- jak mawiają na ośkach. A właśnie, wspomnę,
że około 18go lipca wsiadam w pociąg do „London Euston”. Bo tęsknię, bo
mi zależy, bo ufam. No i co dalej?…skończył mi się kisiel, pali mi się
tuńczyk. Otwieram okno, wpuszczam powietrze, póki co-szkockie. Witajcie w
moim świecie- ponownie.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz