niedziela, 31 maja 2015

So it's official..


No tak, to oficjalne. Wyprowadzam sie do Szkocji. Jeszcze rok temu rozmowy na ten temat odbywaly sie w sensie teoretycznym..a teraz? Wszystko powaznie, czasem z usmiechem na twarzy, ale w wiekszosci z troska i zastanowieniem: jak to bedzie?

WIND OF CHANGES

Wiatr zmian przyszedl. gdy w glowie A. pojawil sie pomysl studiowania i zrobienia cos z jego drugim wyksztalceniem- technik masazysta. W tym kraju, zeby masowac profesjonalnie i zdrowotnie, trzeba skonczyc fizjoterapie. W przeciwnym razie, mozna masowac w salonach SPA, dodatkowo robic 'facial' i manicure..Takiego zwrotu kariery A jednak nie mial na mysli. Po miesiacach namyslow, napisaniu 'cover letter', ktory tutaj znaczy wiecej niz CV dostal sie zdolniacha na studia. Wszystko zalatwione. A ja? Pomyslec by mozna, ze wlocze sie za swoim zyciowym partnerem-stad i moja decyzja. Ale po tysiacach rozmow tak ja, jak i A. stwierdzilismy, ze to bedzie dobra decyzja. Nasza wspolna.

PLUSY:
+Dla A. to 'ostatnia' szansa zmienic bieg wydarzen, jako ze po 5 latach tlumacze audio-wizualnych zarowno UK, jak i PL nie oferuja mu nic lepszego, niz w restauracji. A tam A. pracowac nie chce. Ale zeby nie bylo to tylko jego plusem, to przyznam, ze co zle dla niego, jest zle tez dla mnie. Jak to mawiaja w zwiazkach: 'Co Twoje to i moje'.
+Co jeszcze dobrego z tego wynika? Szansa na normalne warunki mieszkaniowe. Za cene tego, co placimy tu za kawalerke (czytaj: pokoj, kuchnia, lazienka) tam mozemy wynajac 2-3 sypialniane mieszkanie, plus salon, lazienka i kuchnia. Oczywiscie takich aspiracji nie mamy, ale za mieszkanie z jedna sypialnia, salone, kuchnia i lazienka zaplacimy o wiele mniej. Zeby zyc, jak normalni ludzie, z odrobina przestrzeni dla siebie i dla kogos, kogo w koncu zaprosimy. Miejmy nadzieje, ze Ci 'ktosiowie' zechca nas odwiedzac :)
+ 'Polution- revolution': czyli zmiana poziomu zanieszczyszczenia. Jak popatrzec na mape czystego powietrza w tym kraju, to Londyn jest zaznaczony alarmujacym kolorem czerwonym, gdy zas Szkocja pieknym zielonym. Od zieleni wiosennej trawy, po ciemna zielen lipcowych lisci drzew. Bedzie mozna w koncu odetchnac swiezym powietrzem..i nie wierze, ze nie wplynie to lepiej na nasze zdrowie, ktore czasem po pracy przypina nas niewidzialnymi pasami do sofy, bo na nic innego nie mamy sil. A zatem- gleboki oddech!
+Zdrowie po raz kolejny. I jesli chodzi o ten aspekt zycia- kazdy potrafi byc egoistyczny, jesli chodzi o wlasne zdrowie. Krotko: Szkocja oferuje recepty na bezglutenowe produkty, bezplatnie. To nie sa tony jedzenia, ale jednak jakies 15 chlebow na miesiac. Ten, kto uwaza, ze to blahy powod, niech idzie do najblizszego sklepu w Uk kupic jeden bochenek chleba. Finito.
+ Social life. No tak, nie jestem jakos specjalnie zasypywana przyjaciolmi, nigdy nie bylam taka osoba. Mam garstke znajomych, w Londynie mala garstke. Jest wlasciwie jedna osoba, z ktora 'mozna konie krasc', mam do niej zaufanie i spotykam sie z nia czesto. Ale nie zostawie za soba kilkunastu osob, za ktorymi bede plakac. Poza tym- od Londynu do Edynburga jest 4-5 godzin jazdy pociagiem, z pieknymi widokami przy okazji. Zawsze mozna sie odwiedzac :) Wiem, ze w Szkocji czekaja na mnie dwie 'psiólki', za ktorymi tesknie. Przezylysmy razem wiele. Bedzie mozna powspominac.
+ Zaoferowano mi prace, finansowo te same warunki, rowniez prywatne przedszkole, po weekendzie bede wiedziec wiecej.
MINUSY (ktore tylko wypisze, zeby nie uzalac sie nad soba przedwczesnie ;) )
- Pogoda, zwlaszcza wiatr, ktorego nie znosze, ach...
- Ponoc jest tam duzo myszy, choc po szczurach w Londynie te wydaja sie jakos mniej straszne..
- Szkocki akcent, ktory podczas poprzedniego pobytu bardzo mi przeszkadzal. Ale Edynburg jest w granicach przyzwoitosci. Zaznalam juz rozmowy kwalifikacyjne na skype ze Szkotem z Edi, niemal nie zauwazylam roznicy ;)
- Loty samolotem do Krakowa, zamiast prosto do Rzeszowa..

Tak to sie mniej wiecej prezentuje. Ta notka brzmi bardzo oficjalnie, po prostu wypisuje, co u mnie, bez polotu, bo taki mam teraz czas. Ciezko z romantycznym rozpisywaniem sie, czego oczekuje, co mnie czeka, jakie mam obawy. Wszystko to we mnie jest, ale w calym tym metliku pisania koncoworocznych raportow do przedszkola, przegladania mieszkan, dzielnic Edynburga, sprawdzania opcji dojazdu, map, dawania wypowiedzen po prostu wszystko sie zmywa w jedno-chaos. Jedyna rzecz poza tym wszystkim, jaka zaczelam robic to tzw. kolorwanki dla doroslych. Bez podtekstow seksualnych.  To po prostu bardziej skomplikowane kolorowanki z roznymi wzorami, moje z wzorami vintage, ktore potrafia oderwac od rzeczywistosci, zrelaksowac, a po eksperymentowaniu kolorami, jesli cos ladnego z tego wyjdzie, mozna oprawic i powiesic na scianie :)

Inna, malo prozaiczna ciekawostka dotyczy wyzwania. Od 2go do 12go czerwca biore udzial w wyzwaniu, ktore pozwala mi przez te dni wszystkie plyny, ktore pije w ciagu dnia zastepowac woda. Ot tak, zeby zobaczyc, jakie mam przyzwyczajenia, ktore zapewne sa uzaleznieniami (tak, jak czarna herbata z cytryna co rano), ale tez zeby oczyscic organizm. Podejrzewam, ze 13go czerwca, po wypiciu czarnej herbaty bede miec objawy przedawkowania z domieszka euforii ;)

Po dniu pisania raportow, ktore dziekowac niebu i gwiazdom-skonczylam, po przeszukiwaniu ofert mieszkan, nalezy mi sie odrobina odlotu i komfortu dla moich 'kupek' smakowych. A zatem- lody waniliowe z czekoladowym sufletem na cieplo. Zeby nie zapomniec, ze oprocz prozaicznego zycia, los ma czasem barwy kolorwanek vintage i smak waniliowo-czekoladowego deseru.

1 komentarz: